Świadectwa uczestników rekolekcji 2019
„Miałem takie odczucie już w piątek, gdy spotkałem resztę uczestników, że mimo iż widzieliśmy się pierwszy raz, znam ich już od dawna i że nawet ich twarze są mi znajome. Odbieram to jako znak, że przeżywamy podobne doświadczenie i potrzebowaliśmy… się spotkać, aby łatwiej było nam sobie radzić z naszymi stratami.” Rozwiń „”
„Rekolekcje zbliżyły do siebie nas jako rodziców. Mogliśmy w spokoju porozmawiać o zaistniałej sytuacji i razem spróbować ją zrozumieć.”
„Rekolekcje dają duchowe wsparcie i pomoc w trudnych chwilach.”
„Rekolekcje uświadomiły mi, że problem pogodzenia się ze stratą dziecka dotyczy wielu rodziców, że nie jesteśmy wyjątkiem w swoich zmaganiach. W naszym otoczeniu mieliśmy wrażenie, że choć takie straty się zdarzają, to ludzie często szybko przechodzą nad tym do porządku… dziennego. Rekolekcje pozwoliły mi uporządkować w sobie wiele myśli i uczuć dotyczących miłości do utraconego dziecka, a także tych dotyczących relacji małżeńskiej. Na dziś czuje wzrost siły duchowej potrzebnej do codziennego życia. Rośnie we mnie przekonanie, że trzeba poddać się woli Boga, bo człowiek sam nie jest w stanie zmierzyć się ze wszystkimi trudnościami, że trzeba skupić się też na ziemskich dzieciach, małżonce i pracy – nie zaniedbywać tej rzeczywistości ziemskiej, a w sercu zachować miłość do utraconego Dziecka, które jest szczęśliwe w Niebie. Mam nadzieję, że spotkam się z nim po śmierci.” Rozwiń „”
„Rekolekcje dały mi trochę światła na fakt przeżywania żałoby po stracie dziecka, że jest to konieczne, aby uporządkować tą relację i móc zacząć na nowo funkcjonować w życiu. Cenna była możliwość zobaczenia, że inni mierzą się z podobnymi problemami i… jak sobie z nimi radzą.” Rozwiń „”
„W czasie rekolekcji człowiek może podzielić się swoją historią i słuchać innych osób. Pomaga to w dalszym funkcjonowaniu w życiu.”
„Ciężko jest mi rozmawiać o stracie z moim mężem, nie do końca rozumie co się ze mną dzieje i czego potrzebuję. Jednak po spotkaniu z innymi ludźmi w podobnej sytuacji wydaje mi się, że się trochę otworzył i zrozumiał, że… nie tylko my mamy takie przeżycia, bo jest nas więcej. Jako małżeństwo wspólnie możemy przeżyć ten czas.” Rozwiń „”
„Dzięki rekolekcjom poczułam się mniej wycofana, samotna. Wróciła świadomość, że mimo iż nie mam dzieci tu na ziemi, to jestem rodzicem. Rekolekcje rozpoczęłam z Matką Bożą z przebitym sercem, a na koniec z pokojem w moim sercu zobaczyłam Ją jako… Mamę w pełnej chwale ze swoim Synem. Dało mi to wielką nadzieję, powróciła ufność, że po cierpieniu przychodzi radość.” Rozwiń „”
„Przyjechałam na prośbę męża, któremu bardzo zależało. Bałam się. Teraz cieszę się że brałam udział. Pomogła mi rozmowa z innymi rodzicami o uczuciach, o przeżyciach związanych ze stratą. Odkryłam, że nie jestem w tym osamotniona, poczułam się zrozumiana i zaakceptowana… z moim bólem, cierpieniem. Pierwszy raz zostałam w pełni wysłuchana, bez dobrych rad. Wracam do domu spokojniejsza.” Rozwiń „”
„Rekolekcje dają poczucie zrozumienia i czas na rozmowy z innymi osobami, którzy bardzo przeżywają śmierć swojego najukochańszego dziecka. Jest tez czas na słuchanie Słowa Bożego i podzielenie się swoim doświadczeniem.”
„Rekolekcje dały mi ogromne ukojenie. Przed samymi rekolekcjami miałam sceptyczne podejście, zastanawiałam się czy są mi jeszcze potrzebne, jakie mam jeszcze pytania do Boga? Jechałam tu bez żadnych oczekiwań. Otrzymałam zrozumienie, przestrzeń do rozmowy o swoim bólu oraz mnóstwo pozytywnej… energii i nadziei.” Rozwiń „”
„W czasie rekolekcji zeszło ze mnie ciśnienie, poczułem się lepiej, nie jestem samotny w przeżywaniu żałoby po stracie dziecka, istnieją ludzie, którzy są w podobnej sytuacji jak ja. Fajne dzielić się swoimi przeżyciami z innymi – to jest dobre, daje… ulgę i motywację do dalszego działania. Dochodzę do wniosku, że śmierć mojego dziecka nie jest przypadkiem. Pan Bóg nam ją dał, mimo że na krótki, ale bardzo intensywny okres i ją nam zabrał. Czy to był test naszej miłości, opieki, wzajemnego szacunku? Nie wiem. Cieszę się z tego, że naszej córci jest teraz dobrze. Jakaś cząstka nas rodziców jest razem z nią w niebie. Jest święta. Pozostaje wiara i nadzieja na lepsze jutro. Mamy do kogo się modlić i wypraszać łaski za jej wstawiennictwem u Pana Boga.” Rozwiń „”
Świadectwa uczestników rekolekcji 2017
Każdego dnia dziękowałam Bogu za szczęśliwą rodzinę. Zdrowe dzieci, kochającego męża, radość i wsparcie. Syn Mateusz ma 26 lat, jego młodsza siostra Karolina prawie 24. Doskonałe zrozumienie w rodzinie, miłość, frajda ze wspólnego spędzania czasu. Najchętniej w podróżowaniu. We wrześniu… 2016r. miało miejsce wspaniałe wydarzenie. Mateusz pojął za żonę cudowną dziewczynę. Szczęściu nie było końca. Bardzo emocjonalnie przeżyła to również Karolinka. To jej jedyny brat i przyjaciel. Tak bardzo pragnęła jego szczęścia. W listopadzie 2016r. zmarł mój teść. Aktywny senior, pasjonat pływania. Nie zdążyliśmy pozbierać się po jego śmierci, kiedy Karolinka zaczęła odczuwać bóle kostno-stawowe. Próby leczenia nie przyniosły żadnych efektów. W grudniu 2016r. nie była w stanie przespać całej nocy z powodu bólu. Odnalazłam potem w jej notatkach: „mój dzień zaczął się o 3.30, kiedy to z bólu nie mogłam wytrzymać w żadnej pozycji. Dopiero po odmówieniu Tajemnic Bolesnych Różańca udało mi się zasnąć. Nie poddam się, będę walczyć. Zawierzam się Panu Bogu, będę zdrowo jadła, myślała pozytywnie. Dziękuję Ci, Boże za liczne łaski, jakimi mnie obdarzasz-cudownymi rodzicami, opiekuńczymi: bratem i szwagierką, troskliwymi przyjaciółmi, zdrowiem i szczęściem. Chwała Ci Boże”. Tak mocno zawierzyła Bogu swoje młode życie. Pierwsze miesiące 2017r. to pasmo przerażenia, niewiedzy, oczekiwania na diagnozę. Kiedy nadeszła – to byliśmy zdruzgotani tym, co usłyszeliśmy. Zaawansowany proces nowotworowy. Rozsiew do kości, płuc i wątroby. Później pojawił się też guzek w piersi. Standardowe próby leczenia: chemia. Osłabienie i tak już wykończonego chorobą organizmu. Utrata włosów – pięknych, zadbanych, długich – marzenie każdej dziewczyny. To była dla nas życiowa próba – opieka nad własnym, chorym dzieckiem. Pytamy – czy możemy zobaczyć Boga? Tak. W drugim człowieku. Widziałam, w pokornie cierpiącej Karoli – cierpiącego, upokorzonego Chrystusa. Ufam, że potrzebne nam było takie trudne doświadczenie, bo przecież Bóg chce nas przede wszystkim prowadzić do świętości. Rany naszego serca są darami, które możemy Mu ofiarować. Jak trudno to pojąć, kiedy ból przesłania wszystko dookoła. Po wielu zmaganiach z chorobą Karolinka odeszła 30 maja 2016r. Nie wiedząc, wtedy, że to ostatni dzień jej życia, patrzyłam w te niesamowite, duże oczy mojej córki, kiedy mówiła: „kocham cię, mamuś”. Odeszła we własnym domu, w swoim łóżku, patrząc na ikonę Jezusa, którą dostała od brata. Mąż powiedział mi potem, że łóżko Karolci to dobre miejsce, bo stamtąd Bóg zabrał ją do siebie, żeby już więcej nie cierpiała. Trudno było mi odnaleźć się w świecie bez Karoli. Wszystko, z czym się stykałam wiązało się z nią, przypominało mi szczęśliwe chwile. Te z czasu choroby starałam się wyprzeć z pamięci. Ból był przeogromny. Szukałam jego ujścia. Nie mogłam pojąć tego, co się stało. Dlaczego? To chyba najczęściej zadawane przeze mnie pytanie. Pozostawało bez odpowiedzi. Piękna, mądra, wykształcona, kochająca życie Karolinka – nasza ukochana córeczka.
Nie, nie byłam zła na Pana Boga, że nam ją zabrał. Raczej Mu zazdrościłam. Potrzebowałam „kogoś” – z kim mogłabym o tym porozmawiać, ” upuścić” trochę żalu i łez, kogoś kto to zrozumie. Po przewertowaniu wielu stron w internecie trafiłam na wspólnotę osieroconych rodziców. Rekolekcje i możliwość rozmowy z ludźmi, którzy przeżyli to, co my – to było to. Myślę, że to Karolinka pomogła mi w znalezieniu tego sposobu ukojenia. Bardzo ją prosiłam o pomoc. Przyjechaliśmy w piątek. Te 3 dni smutnego, nostalgicznego listopada na zawsze pozostaną w moim sercu. Osiągnęłam chyba dno…bólu, płaczu, rozdarcia. Ale po piątku zawsze jest niedziela. Emocjonalnie odbiliśmy się od dna. Po wyrzuceniu z siebie tego, co się w nas kumulowało przez te wszystkie straszne miesiące poczuliśmy ulgę, nadzieję i utwierdzenie w przekonaniu, że ” nasze dzieci są w niebie”. Takie było hasło przewodnie rekolekcji. Stało się ono swoistym motto w naszym dalszym życiu. Dzięki Księdzu Piotrowi, psychologom i wszystkim uczestniczącym w naszym spotkaniu. W spokoju oczekuję na spotkanie z Karolinką. W spokoju, bo……jestem pewna, że ona jest tam szczęśliwa. Robi na pewno to, co kochała robić tu – z nami. Jeździ na nartach. Rozwiń „”